Wyznanie

Brakuje mi Ciebie, Judyto, w tym małym domku, otoczonym żółtą plażą, obmywaną wysokimi i wściekle spienionymi morskimi falami. Wiatr od tygodnia, czyli od początku naszego pobytu tutaj, szaleje na morzu, wywołując sztorm, niebezpieczny nie tylko dla statków, które profilaktycznie od siedmiu dni pozostają w porcie, ale nawet dla nas, turystów-spacerowiczów, skutecznie zniechęconych do wystawienia choćby nosa
z bezpiecznych i przytulnych drewnianych domów.

Nieco rozgoryczeni niesprzyjającą spacerom, kąpielom i innym nadmorskim uciechom, aurą, pozostajemy z Arturem w domu z nosami przyklejonymi do szyby, wrażliwi na najmniejszą oznakę zmiany pogody, gotowi w jednej chwili, w biegu zrzucając ubrania i buty, wybiec na plażę, by zaznać tak wyczekiwanego ciepła promieni słonecznych.

Odkąd dotarliśmy tutaj i przekonaliśmy się, jaki jest faktyczny stan rzeczy, co wieczór rozpalamy ogień w kominku i hipnotycznym wzrokiem pochłaniamy widok żarzących się płomieni, a później rozszalałych jęzorów ognia, liżących łapczywie grube polana. Skłamałabym, Judyto, pisząc, że nudzimy się tutaj z Arturem. Brakuje nam słonecznej pogody za oknem, ale atmosfera wewnątrz naszego domku jest równie gorąca, co w kominku, który oczarowuje nas każdego wieczora.

Po zmroku siadamy z Arturem, wygodnie rozpostarci na pokrywającej drewnianą podłogę brunatnej skórze, leniwie sącząc czerwone wino ze szklanek odnalezionych w czeluściach jednej z szaf kuchennych. Nasze wieczory zaczynają się czule i niewinnie, lecz kończą silnym wyładowaniem energetycznym, z potężnymi piorunami i grzmotami w międzyczasie. Wczorajszy wieczór zapowiadał się równie namiętnie… Wypiliśmy jedną szklankę wina, później drugą i trzecią… I kolejne. Artur, patrząc pożądliwie na moje długie, szczupłe, obnażone w krótkiej i zwiewnej sukience nogi, przysunął się tak blisko, że czułam jego ciepły oddech owiewający moją szyję. Wsunął łapczywie dłoń pod tkaninę sukienki i, pieszcząc jedną ręką mój kark, drugą delikatnie gładził udo. Rozsunęłam kolana, czując jego palce zbliżające się do wnętrza, jednak on, wiedząc, iż sprawia mi to rozkosz, prowokacyjnie oderwał dłoń od mojej skóry i rozsiadł się wygodnie, patrząc mi wyzywająco w oczy. Wiesz, Judyto, że nie potrzebuję zachęty do tego, by podjąć takie wyzwanie. Uwielbiam, gdy Artur w ten sposób daje mi do zrozumienia, jakie ma oczekiwania i pragnienia. Klęknęłam przed nim i, odrzuciwszy do tyłu włosy, które miękko spłynęły po moich odsłoniętych plechach, zanurzyłam język w jego ustach, jednocześnie ręką rozpinając rozporek jego spodni. Wyczułam, że jego majtki są już napięte od twardego penisa, sterczącego mimo oporu tkaniny. Zsunęłam je czym prędzej odsłaniając to, co lubię najbardziej – duży, sztywny, stojący niczym strażnik na wariacie fiut. Chwyciłam go w dłonie, przez chwile delektując się jego rozmiarem i twardością. W końcu odwróciłam się do Artura tyłem, wypinając pośladki i umożliwiając mu wsunięcie palców pod moje majtki, sama zaś pochyliłam się nad jego męskością. Objęłam jego kutasa ustami, przesuwając okrężnymi ruchami językiem po samym szczycie członka, po czym zanurzyłam go głęboko w ustach. Artur jęknął zaskoczony.

– Dobrze ci? – zapytałam szeptem, nie odwracając się w jego stronę, chociaż doskonale znałam odpowiedź.

– Zaraz ci pokażę, jak mi przyjemnie – odpowiedział głosem dławionym przez rozkosz. – Poczuj to samo – dokończył i wsunął dłoń głębiej pod moje majtki.

Zanurzyłam jego penisa w swoich ustach, jednocześnie czując, jak jego palce przyjemnie wciskają się między wargi i masują moją łechtaczkę.

– Jesteś taka wilgotna – mówił, coraz bardziej podniecony, a ja poruszałam się coraz szybciej w górę i w dół, masując językiem jego kutasa.

Słyszałam głośny, przyspieszony oddech Artura i czułam palce wbijające się do mojego ciasnego wnętrza wypiętego w jego stronę.

– Chcę zerżnąć twoją mokrą cipkę – powiedział, stłumionym przez rozkosz głosem, chwytając mnie w talii i jednym sprawnym ruchem sadzając na sobie. Nawet nie zdążyłam jęknąć. Poczułam ból, gdy jego twardy i duży penis wbił się w moje ciasne wnętrze, jednak niemal w tej samej chwili ból przerodził się w dziką rozkosz. Artur, oparty o krzesło, w pozycji półsiedzącej, kołysał mnie w przód i tył, obserwując jednocześnie, jak rozkosz bierze nade mną górę, jak odmalowuje się w ruchach ciała i mimice mojej twarzy. Oparłam dłonie o siedzisko krzesła i wtedy przyszła mi do głowy szalona myśl… Nie, nie szalona. To nie jest odpowiednie określenie. Sama nie wiem, Judyto, co o tym myśleć i jak tę myśl nazwać… Przyszło mi do głowy, że chciałabym na tym krześle zobaczyć Ciebie.

Tak.

Tego wieczoru zrozumiałam, że brakuje mi Ciebie w tym ciepłym, przytulnym domku, którego ściany szarpał wiatr, szalejący na zewnątrz. Kołysząc się na penisie Artura, czując, jak przyjemny dreszcz przeszywa moje ciało za każdym razem, gdy jego członek zagłębia się we mnie, wyobraziłam sobie Ciebie, siedzącą na krześle, o które opierałam dłonie. Ubrana byłaś w tę swoją czerwoną, obcisłą suknię z koronkowymi wstawkami na piersiach. Patrzyłaś na mnie swoimi ciemnymi, kocimi oczami, z lekko przymrużonymi powiekami i rozchylonymi ustami. Rozsunęłaś kolana, obnażając brak majtek. To do Ciebie podobne, prawda? Pochyliłam się w Twoją stronę, a Ty z ochotą wysunęłaś w moją stronę biodra, napinając
w oczekiwaniu całe ciało. Nie przestając swojej kowbojskiej jazdy na moim mężczyźnie, pochyliłam się w Twoją stronę, opierając się o Twoje uda, by odszukać językiem łechtaczkę. Była mokra, jakbyś już czekała na mnie i myślała już wcześniej o tym, co właśnie się działo. Zanurzyłam się w ciebie, a Twoje uda rozsunęły się jeszcze mocniej, ułatwiając mi dostęp. Przesuwałam językiem po wilgotnej, gładkiej cipce, jednocześnie chłonąc jęki, których nie byłaś w stanie stłumić. W końcu wsunęłam język do środka, a Twoja palce zaplątały się w moje włosy. Wcisnęłaś mnie w głąb siebie. Zrozumiałam, że czas podzielić się z Tobą rozkoszą, której ja doświadczałam, dlatego zsunęłam się z Artura, a Ty posłusznie wstałaś
i zajęłaś moje miejsce. Artur nie protestował, wie przecież, że jesteś moją przyjaciółką i dzielę się z Tobą wszystkim – ubraniami, marzeniami, planami na przyszłość i… mężczyzną. Usiadłaś, powoli zanurzając w siebie jego członka. Artur odchylił głowę, głośno wypuszczając przez usta powietrze.

– Dochodzę… – zdążył wyszeptać przez zaciśnięte gardło.

W pośpiechu wykonałaś dwa głębokie ruchy i jednocześnie wydaliście przeciągły okrzyk, on – stłumiony, Ty – głośny. Patrzyłam na Was, siedząc na krześle, które ciepłe jeszcze było od Twoich pośladków i delikatnymi, okrężnymi ruchami masowałam swoją łechtaczkę. Jednak Ty, Judyto, jako oddana przyjaciółka, nie pozwoliłaś na to, bym tylko przyglądała się rozkoszy, jakiej doznałaś z moim mężczyzną. Oddałaś mi pieszczoty, którymi chwilę wcześniej ja obdarzyłam Ciebie. Twój przyjemnie chłodny i wilgotny język szybko zaprowadził mnie na szczyt…

Taka niepoodziewana myśl nawiedziła mój umysł w trakcie wczorajszego wieczoru, gdy w ekstazie kołysałam biodrami, doprowadzając Artura do orgazmu. Kilka płytkich ruchów, a po nich jeden głęboki wystarczyły, byśmy oboje doświadczyli pełnej satysfakcji.

Po wszystkim opadłam w ramiona mojego ukochanego, spełniona i zaspokojona, jednak fantazja, która nawiedziła mnie chwilę wcześniej nie dawała mi spokoju. Nie wiem, co o niej myślisz, Judyto, wiem jednak, że charakterystycznym dla Ciebie odruchem, nie porzucisz mojego wyznania bez analizy i wyciągnięcia wniosków. Wiem przecież, że tak jak ja, lubisz wyzwania…

Pomyśl więc… I daj mi znać, czy masz ochotę dołączyć do nas tutaj. Czy masz ochotę przybyć do miejsca, w którym utknęliśmy razem z Arturem, lecz w którym z pewnością nie doświadczamy nudy.

Do zobaczenia (mam nadzieję) wkrótce!

Karolina


Warning: count(): Parameter must be an array or an object that implements Countable in /_xxx/wp-includes/class-wp-comment-query.php on line 405

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *