Muzeum erotyczne
Witaj Przepiękna 🙂
Spacerowałem sobie po mieście i zdaje się, że przez przypadek, choć ręki nie dam sobie za to uciąć :-), trafiłem przed wejście do niezwykłego muzeum. Były tam eksponaty, ale nie było to kolejne miejsce, w którym głównym celem jest prezentacja historii. Tu bardziej liczyło się, jak okazało się po zwiedzeniu, ukazanie różnorodności tego, co jest częścią każdego z nas. No dobra, nie będę owijał w bawełnę – trafiłem do muzeum erotyki.
Z początku myślałem, że będzie to wulgarne miejsce, pełne pornografii i niesmacznych dewiacji. Bardzo się zdziwiłem, bo miejsce było bardzo intymne, skupiało się przede wszystkim na erotyce, a nie śmiałych i wyuzdanych zachowaniach.
Zwiedzanie przyniosło mi na myśl wiele fantazji. Wyobraziłem sobie, że idziemy do tego miejsca razem. Z początku nieco nieśmiało przekraczając drzwi i grubą, czerwoną kotarę oddzielającą hall od miejsca, gdzie dostępna była ekspozycja. Wnętrze muzeum przywitało nas stłumionym ciemnymi firankami światłem i nienachalną, płynącą gdzieś z ukrytych głośników muzyką. Od razu czuliśmy, że otaczający nas klimat sprzyja erotycznym uniesieniom. Trzymając się za ręce podeszliśmy do planszy, opisującej wyrafinowane techniki miłosne Kamasutry. Kiedy czytaliśmy o namiętnych doświadczeniach mieszkańców dawnych Indii ciszę, mąconą jedynie muzyką przerwało głośne uderzenie drzwi wejściowych. To jedyny zwiedzający, który nam towarzyszył opuścił salę muzealną. Spojrzeliśmy wymownie najpierw na obrazek z Kamasutry, a później na siebie. Wszystko było jasne. Ułożyłem Cię delikatnie na wielkich poduszkach, których zadaniem było tworzyć klimat dalekiego wschodu przy opisie hinduskiego poematu. Przewiewna spódnica, którą miałaś na sobie zdawała się nagle przypominać prześwitującą garderobę noszoną przez hinduskie księżniczki. Wygięłaś ciało w łuk, odsłaniając nagą skórę brzucha, zapraszając do całowania i pieszczot. Gęsia skórka pokryła Cię całą, gdy tylko moje wargi dotknęły wyczekującego pocałunków ciała. Nie mieliśmy wiele czasu na testowanie miłości tantrycznej. Oboje zdawaliśmy sobie sprawę z tego, że w każdej chwili na salę może ktoś wejść. Choć w jej centrum, okalani aurą miłości i pożądania wyglądaliśmy jak część dobrze zaplanowanej ekspozycji. Gładząc Cię po pełnych udach zanurzyłem się dłońmi pod spódnicę, docierając wraz z pieszczotami do bielizny. Pewnym, acz subtelnym ruchem zsunąłem ją z Ciebie, wdarłem się z męskością pomiędzy Twe nogi i rozpoczęliśmy miłosny taniec uniesień. Poduszki pozwalały nam kołysać się w rozkoszy, zdobywając nieznane do tej pory rejony przyjemności. Stłumione jęki komponowały się z nastrojową muzyką we wspaniałą miłosną sutrę. Ekstaza przyszła naturalnie, jako zwieńczenie miłosnego aktu. Rozbrzmiała głośniej niż muzyka, tworząc przeciągły duet rozkoszy. Opadliśmy niemal bezsilni. Z każdej strony przyglądały nam się oczy postaci z grafik na kartach najbardziej znanej księgi miłości.